....żyję... :)
....z psem, rodziną, wieeeelką ilością kawy, herbaty i (jak każdy) ze zbyt małą ilością czasu.
Ganiam pomiędzy sprawami księgowymi, prawnymi, informatycznymi, a odpisywaniem na maile, robieniem zdjęć i wpadaniem do pracowni :)
Za dużo człowiek sobie wymyśla. Małych głupot, zapychaczy czasu, bzudrnych projekcików, które zjadają czas i wsysają. A już na pewno nie zbawiają świata. Zwłaszcza (!) tego własnego :)
Czas chyba wyrzucić te nikomu niepotrzebne koszmary.
Te, które zostać muszą, może wcale nie potrzebują aż tyle uwagi? Tak sobie siedzę ostatnio i dochodzę do wniosku, że to chyba dobry plan.
A gdyby ktoś był ciekawy co tam słychać w pracowni to ogłaszam, że ślubny sezon trwa i trwa. Między zakochanych narzeczonych wpychają się też słodkie dzieciaki.
Czyli w pracowni albo kipiące miłością pudełeczka na obrączki albo marynarskie kuferki i pudła. No i jak tu nie lubić swojej ROBOTY?
Ps. poznajecie wieszaczki i serducho? Właśnie tak -
Wycinanka zawsze daje rade!
Ściskam i do zobaczenia (oby częściej :)