środa, 29 stycznia 2014

Przereklamowana kreatywność czyli jak to jest z blogowaniem handmade.

Dziś będzie inaczej - nie o inspiracjach, ani o decoupage. Będzie też bez tutorialu. Będzie bardziej opiniowo, bardziej bezpośrednio. Będzie o nastawieniu, kreatywności, blogowaniu i blogach handmade. Trochę inaczej niż zazwyczaj i osobiście.

Zancie mnie i odwiedzacie - dziękuję Wam za to. Piszecie, że podoba się Wam blog, inspiracje porady. Blog cały czas ewoluuje, zmienia się (mam nadzieję, że na lepsze) a ja staram się dostarczać Wam sporo ciekawej i zróżnicowanej treści. Dorobiliśmy się kilku cykli, które całkiem nieźle rokują (mówię tu o Waszej sympatii). Dziś mogę już powiedzieć, że jestem blogerką - wcześniej tylko prowadziłam bloga.  
Myśl o kolejnych postach, ich realizacji, o cyklach, o zmianach i nowych blogach towarzyszy mi nieustannie a to oznacza, że bloguje już nie tylko palcami, ale sercem i umysłem. 

Nie tylko tutoriale 

Brakowało mi wpisów refleksyjnych: o myślach twórcy i blogera, o całej masie rzeczy, które dzieją się wtedy w głowie, o przemyśleniach na temat branży i blogów handmade - nie technicznie ale opiniowo. Techniki decoupage, czy tutoriali wbrew pozorom można się nauczyć dość szybko, ale oprócz technicznego aspektu jest cała masa rzeczy, która dzieje się w głowie, której nie widać w pięknych zdjęciach . I o tym też chciałabym pisać na blogu. 

Tytuł "przereklamowana kreatywność" być może jest kontrowersyjny. Być może post powstał bo miałam dziś zły dzień. Jeden z tych, kiedy nic Ci nie wychodzi (ale absolutnie nic) a Ty masz problem z przechodzeniem pomiędzy zakładkami prezglądarki. Zamiast zamknąć kompa na kłódkę i pójść przespać się na godzinę, wyjść na spacer lub zająć się czymś "nieumysłowym" siedziałam na kompie i gapiłam się na ekran jak kot w pralkę. Zero efektu i gigantyczna frustracja. Czasami bywa taki dzień - wszystkie zaklęcia świata i automotywacja "weź się w garść" nie daję żadnego efektu. 


Kreatywność jest toksyczna...


Wróćmy do kreatywności. Internet jest przesiąknięty słowem "kreatywność", a o blogach handmade, czy DIY nie wspomnę. Każdy chce być kreatywny - bardzo kreatywny. Im bardziej tym lepiej. W końcu to cecha pożądana. Mnie też to nie omija. Chęć bycia kreatywnym jest toksyczna - to jedna z najbardziej ograniczającej mnie rzeczy. Czasami jest w stanie owładnąć umysł do reszty. 

Może w przypadku osoby, która nie zajmuje się zawodowo handmade sprawa jest łatwiejsza. Ale jako zawodowo związaną z branżą handmade mam dość słowa "kreatywność" i wszystkich haseł "bądź kreatwyny", "kreatywność każdego dnia", itp. 

Chęć tworzenia rzeczy ciekawych i kreatywnych była tak duża, że przygotowując się do "produkcji" , czy posta spędzałam koncepcyjnie kilka dobrych godzin! A potem była realizacja (która przecież też nie trwa pół godziny). Jeśli dodam do tego dodatkowy czas na zrobienie zdjęć, ich obróbkę, a potem napisanie posta, to robi się z tego bity dzień (nie osmiogodzinny ale dwunastogodzinny). Chęć wymyślenia i zrobienia czegoś "wow", czego prawie nikt przed Tobą nie zrobił sprawia, że godzinami gapisz się bezproduktywnie w Pinterest, Stylowi.pl, by w końcu wybrać coś co będzie mega "kreatywne". Ekstremalnie zdarza się spedzić tak cały dzeń. 


Nie zrozumcie mnie źle. Nie piszę tutaj o tym, by tworzyć byle jakie posty i napychać nimi sieć. Nie namawiam do porzucenia bycia kreatwynym. Piszę raczej o takiej potrzebie bycia kreatywnym, która obezwładnia, blokuje działanie. Piszę przeciwko masowo lansowanemu trendowi, że bycie kreatywnym to najważniejsza rzecz, która pozwoli znaleźć Ci świetną pracę i odnieść sukces. To bzdura. Ciężka praca i konsekwencja to najważniejsza rzecz, która warunkuje sukces (czyli osiągnięcie celu). Rzadko, naprawdę bardzo rzadko zdarza mi się stworzyć coś niesłychanego, czego wcześniej nie było. Sięganie po kreatywność, która jest w Tobie to inna sprawa. Inspiracja i zrobienie czegoś po swojemu, z własnym akcentem  to zdrowa i akceptowalna kreatywność - chęć robienia spektakularnych rzeczy pomijając te mniejsze, to prawdziwa pułapka. 

Nie jestem kreatywna. 

Nie odkrywam Ameryki, nie tworzę rzeczy, które są pierwsze w historii handmade. Uważam sie raczej za osobę przeciętną. Lubię jednak podglądać ludzkie pomysły, kreatywność ( i nie myśleć o ilości stresu i frustracji, która się kryje) i realizację. 
Obecny świat jest w jednym miejscu w jednej chwili na wyciagnięcie ręki. Nie było nigdy łatwiejszego momentu to pokazania swojej kreatywności i jednocześnie trudniejszego. Bo w jednej chwili możesz pokazać swój pomysł ogromnej rzeszy ludzi, ale szansa, że nie zostało to wcześniej wymyślone jest ... no własnie... sam wiesz jaka. Albo inaczej: prawdopodobieństwo jest takie samo ale wcześniej możliwości weryfikacji były o wiele, wiele mniejsze. 

Czas na morał


Kreatywność jest świetna, ale nie dajcie sobie wmówić (to apel przede wszystkim do twórców handmade), że  tylko ona liczy się w tworzeniu fajnych rzeczy i bloga. Raczej postawiłabym na autentyczność i ciężką pracę. Pogoń za byciem super kreatywnym jest niestety prostym sposobem na stanie się klasycznym plagiatorem - cały czas szukasz inspiracji na zewnątrz. Na dodatek pojawia sie pokusa, by w takich sytuacjach nie ujawniać źródła i inspiracja. A to już bliska droga to hipokryzji. A przecież czytelnicy, czy Klienci nie lubią ani plagiatów i ani zarozumiałych twórców - liczy się energia i coś co pozwala im wrócić do Ciebie.  

I tak to jest z tą kreatywnością twórcy :) Niezdrowa potrafi być bardzo toksyczna i wywoływać paradoksalnie bezproduktywność. Czasami odłóż ją na półkę i zacznij działać - może mniej kreatywnie i spektakularnie ale działaj. Kreatywność bez działania nie istnieje - bo nie ma szans wypłynąć :) Też znam kupę ludzi, którzy określają się mianem kreatywnych i cały czas opowiadają o swoich pomysłach, których świat jeszcze nie widział. Nie zrealizowali ani jednego lub zapał minął po miesiącu. Znam też takich, którzy działają - konsekwentnie i codziennie o jeden krok do przodu. Wolę być w klubie nr 2 :) 

Trzymajcie się i do zobaczenia - już w bardziej hanmade'owych tematach :)

Pozdrawiam, 
sylwia czubaj blog handmade, DIY i decoupage






Photos by D.Sharon Pruitt

27 komentarzy:

  1. Prawdziwe, zgadzam się w 100 procentach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podzielam Twoje zdanie :-)
    pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. ups... ostatnio w wannie (bo tam najlepsze pływają pomysły) tez o tym myślałam... mam rok przerwy w pracy zawodowej i chciałam do przeznaczyć na hand made... i stało się to moim life motive... nie uważam się za kreatywną (te geny wzięła starsza siostra) ani o wyjątkowo sprawnych łapkach... prochy nie wymyślę, więc naśladuje mistrzów i nauka nowych technik mnie po prostu cieszy... przeszkadza mi tylko mój perfekcjonizm i lęk przed oceną, ale swoje "tworzenie" traktuję jako właśnie terapię na te swoje przywary... i właśnie niedoskonałość to moja wizytówka i "uroda"... :)
    być może rzucenie pracy i zajęcie się rzemiosłem (jakimkolwiek - bo jeszcze nie wybrałam swojej ulubionej techniki) zawodowo popsułoby mi całą frajdę... a może nie... ale.. obserwując blogi i wytwory hand made niespodziewanie często widzę, że nie kreatywność stanowi o sukcesie, ale zwykła umiejętność sprzedania się, jakaś forma tupetu czy jakkolwiek to nazwać...
    i jeszcze o blogowaniu... już kiedyś blog mnie z samobójczego myślenia wyciągał... i dał poznać kilka cudnych osób... jest to dla mnie sposób dzielenia się sobą - na skalę światową ;) zgubiłam gdzieś po drodze koleżanki, a brakuje mi takich... najbardziej jednak lubię blogi hand made, ale te z duszą... czyli nie wrzutka kilku zdjęć tworów z opisami techniki, ale te z przemyśleniami, z dzieleniem się swoim życiem...
    rozpisałam się... ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "obserwując blogi i wytwory hand made niespodziewanie często widzę, że nie kreatywność stanowi o sukcesie, ale zwykła umiejętność sprzedania się..."

      doskonale to ujęłaś!

      Usuń
    2. świetna myśl! Ci co naprawdę mają coś do powiedzenia lub pokazania muszą długo pracować na swój sukces...

      Usuń
    3. Wanna to jedno z najcudowniejszych miejsc na świecie (wraz z łóżkiem;) i też wszystkie dobre pomysły wpadają mi wtedy do głowy :)

      A na poważnie to bardzo dziękuję Ci za odważne i chyba dość osobiste wyznanie. Bardzo Ci dziękuję. Co do marketingu, czy tupetu masz sporo racji. Nie uważam, że kreatywność, czy talent warunkują sukces. Odkryłam, że najlepszymi trenerami nie są wcale najlepsi piłkarze. Był czas kiedy wściekałam się uważałam, że to niesprawiedliwe. Teraz już tak nie uważam. Zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno talent w postaci zdolności plastycznych, czy kreatywności ma być dużo lepszy i bardziej sprawiedliwy od talentu do "sprzedania się", talentu marketingowego, czy talentu konsekwencji. No właśnie...

      Myślę, że gdyby o suksesie decydował tylko geniusz, nazwijmy to, plastyczny sukces byłoby o wiele łatwiej osiągnąć dla tej garstki "z tym czymś". I niemożliwy dla całej reszty :)

      Usuń
  4. Myślę, że w tym co napisałaś jest mnóstwo racji. Takie codzienne, konsekwentne dreptanie krok po kroku też wydaje mi się najlepszą drogą. A co do inspiracji twórczością innych, to mam wrażenie, że ona jest do pewnego stopnia nieunikniona, to naturalny proces, który dzieje się także poza świadomością. Problem pojawia się w momencie gdy ktoś nie chce uwierzyć w swoją wewnętrzną kreatywność i po prostu woli korzystać z kreatywności innych.
    Fajnie, że napisałaś takiego posta, problemowego, pełnego przemyśleń :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie koniec - będzie więcej :) Mam pomysl na najpierw napisać posty o "problemach" handmade'owców i środoiwsku twórców, a potem szukać rozwiązania tych problemów. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

      Też jestem fanką wydeptywania małymi kroczkami - kropla drąży kamień :)
      Masz mnóstwo w racji, że problem zaczyna się, gdy ktos nie ufa sobie lub boi sie popełniać błędów na sobie. Wtedy korzysta z kreatywności innych, która jest "bezpieczna" bo przecież psrawdzona.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. W zależności co rozumiemy pod pojęciem słowa kreatywność? nie umniejszając nikomu czy osoba robiąca np. biżuterię z gotowych elementów jest równie kreatywna jak ta robiąca w glince artClay? może kreatywność to po prostu określenie umowne czegoś co jest bardziej zbliżone do naszego gustu, poczucia estetyki, czasu włożonego w projekt, realizację i całą masę rzeczy pobocznych, niewymiernych. Nasuwa się też myśl Kto jest bardziej kreatywny ten co pierwszy zrobił czy ten co pierwszy zamieścił zdjęcie w sieci już skopiowanego pomysłu, ten co siedzi cicho, wmawia sobie i innym swój geniusz twórczy??? oszukuje nie tylko innych ale przede wszystkim siebie bo jak długo sobie coś wmawiasz to zaczynasz w to wierzyć. Dla dobra niektórych lepiej będzie jak w tym momencie skończę. Pozdrawiam Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Ciężko mówic o takim samym nakładzie pracy (czy kreatywności) w zależności od techniki. I ciężko oceniać kogoś kreatywność, bo coś co dla nas może być znane i nijakie, dla kogoś mogło oznaczać ciężkie godziny na dopracowanie projektu. Racja!

      Proszę Cię nie milknij :) Jak zrobiła nam się świetna dyskusja to trzeba sypać piachem po oczach. Musi kłuć, a w ustach być niewygodnie - o to chodzi w dyskusji. Inaczej jest jałowa :)

      Bardzo Ci dziękuję za ciekawe spojrzenie i dołożenie swoich 3 groszy :)

      Usuń
    2. Kiedyś sprawa ujrzy światło dzienne... teraz wolę skupić się nad czymś przyjemniejszym :)

      Usuń
    3. Zabrzmiało groźnie i intrygujaco :) Czekam więc na wielkie BUM :)

      Usuń
  6. Ujęłaś to bardzo trafnie ,mam bardzo podobne zdanie w temacie "Kreatywność" . Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że takie tematy poruszasz. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  8. Poruszyłam już kiedyś podobny temat i nawet chciałam u siebie na stronie lub na forum założyć wątek pt."Hade Park".
    Byłoby to miejsce, gdzie każda mogłaby powiedzieć co ją boli, gryzie, co się podoba lub nie.
    Przemyślałam to i zrezygnowałam, bo bałam się, że tego nie udźwigniemy, że polecą kamienie w każdą stronę i nabiją się niepotrzebne guzy.
    Ale spacerując po necie nie mogę przejść do porządku dziennego nad jedną sprawą i stąd też tutaj ten wpis w temacie bardzo pokrewnym.
    Wszystkie w mniejszym lub większym stopniu ciągle się uczymy, a potem tworzymy swoje prace często ZAINSPIROWANE pracami innych.
    Powiedzcie mi, proszę, czy to nie jest normalna forma grzecznościowa, żeby choć o tym napomknąć pokazując SWOJE dzieło?
    Ciągle powtarzam czy się to komuś podoba czy nie, że większość z nas jest rzemieślniczkami, a nie artystkami.
    I jak się zdarzy, że w naszym gronie pojawia się zdolna i kreatywna osoba to sobie to szanujmy.
    I szanujmy jej wiedzą, z którą się dzieli, bo nie musi tego robić.
    Nie próbujmy zabłysnąć na chwilę w innym miejscu podszywając się pod autora podpatrzonego gdzieś pomysłu, bo net jest małą wioską i takie szachrajstwa wyjdą na wierzch prędzej czy później.
    I od razu powiem, uprzedzając to co powiecie.
    To nie chodzi o to, żeby za każdym razem podkreślać kto jest autorem pomysłu, klęczeć przed nim i składać pokłony.
    Skoro ktoś nas inspiruje to znaczy, że go w jakiś sposób podziwiamy i staramy się go naśladować, by nasze prace również się podobały.
    W takim razie czy nie należy tego powiedzieć choć w dwóch słowach?
    Czy my również nie oczekujemy, że ktoś kiedyś napisze, że wzorował się na nas?
    Wiem, że posługujemy się tymi samymi wzorami, narzędziami i preparatami, więc często nasze prace są podobne.
    Ale są rzeczy, o których nam się nieraz nawet nie śniło, a podpatrzyłyśmy to u kogoś innego.
    I o tym powinno się napisać, będąc w innym miejscu, stronie, forum, itp.
    Wydaje mi się, a mam nadzieję, że Wam też, że dużo piękniej wyglądałby świat, gdyby można było zamienić każdy ciężki "geniusz twórczy" na gram pokory.

    Powtarzając za Adamem Nowakiem:
    dziękuję za wypowiedź. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć Olinta:) Bardzo fajnie, że wpadłas na bloga - jestem Sylwia i mam nadzieję, że blog przypadnie Ci do gustu :)

      Chcę napisać pod Twoim komentarzem: TAK, TAK, TAK. Jak dla mnie poruszyłaś ciężki problem ukrywania inspiracji, lęku przed utratą widzów, problem próżności i zazdrości w blogowym świecie. Myślę, że mnóstwo blogerów boryka się z tym problemem. Część go nie ma, a część stara się odsuwać te myśli.

      Wspominanie o autorach, czy blogerach, którzy nas zainspirowali, czy podali jakąś "sekretną technikę" powinno być standardem (albo oznaką profesjonalizmu, czy po prostu niebycia dupkiem:). Niemniej jednak nie ma szans całkowiecie tego wyplenić. Na krótką metę taka taktyka na blogach przynosi efekt, ale po dłuższym czasie blog się wysypuje, bo to jednostronna relacja.

      Bardzo dziękuję Ci za wartościową opinie i udział w dyskusji! Dziękuję :)

      Usuń
    2. Po podjęciu tego tematu na forum, a potem na jednym z zaprzyjaźnionych blogów dyskusja trwała dość długo i była momentami burzliwa.
      Niby wszyscy wołali jednym głosem i patrzyli zgodnie w jednym kierunku, ale miałam mieszane uczucia.
      Okazało się bowiem, że biorący udział w dyskusji nie są bez winy i żyją z małymi grzeszkami w kieszeni.
      Na szczęście nie krzyczeli zbyt długo i za głośno. :D
      Ale pozytywne reakcje zauważyłam już po niedługim czasie kiedy widziałam, że dziewczyny zaczęły pisać o inspirujących je miejscach, blogach, osobach czy pracach.
      Pomimo realizmu, który mam wbity w życiorys to jednak znalazł się we mnie ułamek naiwności, który sprawił, że przemknęła mi przez wnętrze myśl.
      Że warto było.
      Choćby dla jednego przypadku, który przynajmniej raz stanął na właściwej drodze.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  9. Bardzo wartościowy i odważny post. Pomogłaś mi właśnie uporządkować coś w mojej głowie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo wartościowy i odważny post. Pomogłaś mi właśnie uporządkować coś w mojej głowie. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję.
      Czasem tak jest, że niby wszystko jest dla nas przejrzyste i wiemy jak powinniśmy się zachować, ale codzienna golopada porywa nas w swe poniedziałkowe objęcia, kręci nami, aż do piątku i przy sobocie tak nam się już w głowie przewraca, że czasem czynimy niedzielną gafę. :)))
      A przecież dobrze wiemy gdzie nasze miejsce i na której półce siedzimy.
      I to wcale nie znaczy, że na wyższy szczebel mamy patrzeć z dołu.
      Wchodźmy na niego z przytupem!
      Ale nie zapominajmy jednego.
      By nie wchodzić tylnymi drzwiami, tylko głównym wejściem.
      I najpierw przywitajmy się z gospodarzem schylając głowę z grzecznym ukłonem, a potem już jako współtowarzysz podajmy rękę tym, którzy chcą do nas dołączyć.
      Tak normalnie, po ludzku.
      Z otwartą, jasną twarzą.
      Pozdrawiam ciepło! :)

      Usuń
    2. Olinta masz świetny styl pisania. Bardzo ładnie piszesz - nie chcę, żeby zabrzmiało to trywialnie, ale najlepiej pasuje mi słowo "ładnie". Bradzo przyjemnie i sprawnie czyta się Twoje wypowiedzi, slizgając się i skacząc jak z kamyka na kamyk. Nietypowa i rzadka umiejętność :)

      Pozdrawiam bardzo ciepło :)

      Usuń
    3. Dziękuję za ciepło. :)
      Znam wiele osób, które oddałyby wszystko, żebym jednak nie pisała... :)))
      Ale ja przekora jestem i nie boję się z otwartą przyłbicą podejmować trudne tematy.
      Tak więc przy następnej okazji proszę o hasło, a przybędę i coś skrobnę.
      Obiecuję.
      Ściskam!

      Usuń
  11. I o to chodzi! Bardzo dziękuję Wam za świetną dyskusję! Wypłynęły kolejne wątki. Okazuje się, że nie tylko ja mam takie przemyślenia i świetnie, że też zaangażowaliście się w dyzkusję :) Dziękuje Wam. I pojawiły się kolejne ciekawe wątki dotyczące inspiracji, plagiatów, tego, czy bardziej jesteśmy rzemieślnikami, czy artystami, czym jest kreatywność. Świetna dyskusja! Dziekuję, że postanowiliście się wypowiedzieć i dodać coś od siebie.

    Pozdrawiam Was ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadzam się z Tobą w całej rozpiętości. Najgorsza w tym wszystkim jest myśl " muszę coś stworzyć bo..(i tutaj ląduje tysiące "bosiów"). Jednak najlepsze prace są takie niewymuszone, których inspiracja płynie z iskierki, która powstała w naszej głowie. Czemu więc ludzie gonią za tym by być kreatywnym i prześcigają się w tym ?
    Wydaje mi się, że trochę to z potrzeby rywalizacji (?), jednak najważniejszym czynnikiem jest potrzeba akceptacji ( lubimy jak ktoś nas chwali), a jak za tym idą już korzyści finansowe to tym lepiej.
    Kurcze sama przekonałam się, że wolę przez dwa dni nic nie robić a w trzecim wpadnie myśl i ręce same palą się do pracy.
    Podsumowując pięknie jest wtedy gdy robimy to co kochamy a nie musimy, a jak i pieniądz wpadnie to też się serce cieszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o to to to... dokłądnie! "muszę cos stworzyć! musze coś stworzyć!" głowa cały czas wrzeszczy - właśnie o tym chciałam powiedzieć. O trudzie powstrzymania tej myśli, o zablokowaniu jej by nie niszczyła naturalnej kreatywności i intuicji, która jest w nas.

      Bardzo fajnie, że piszesz o tej potrzebie akceptacji - to strasznie ważne i strasznie destrukcyjne. Kolejny temat, który jest niesamowicie ważny i wydaje mi się potrzebny dla wielu osób, które tworzą lub/i blogują.

      Bardzo Ci dziękuję za ten piękny i mądry wpis! Pozdrawiam ciepło!

      Usuń

Dziękuję, że chcesz uczestniczyć w tworzeniu bloga. Ten blog jest dla Ciebie. Pole do komentowania tym bardziej :)
Jestem bardzo ciekawa Twoich opinii i pytań, więc śmiało korzystaj z opcji "Komentarzy"! Pamiętaj tylko by nie hejtować uczestników i nie spamować dyskusji - reszta (łącznie z krytyką :) bardzo mile widziana :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...